Na koniec 2017 - półka średnia filmów


Spore sukcesy Marvela i katastrofa DC, dwie twarze kina Afroamerykanów w Hollywood i Françoisa Ozona oraz całkiem dobra forma polskiego kina. Zapraszam do pierwszej części podsumowania polskich premier filmowych 2017 roku.





Warto nadrobić:

Moonlight
Aby przekonać się, że kino Afroamerykanów ma wiele do zaoferowania.
A już szczególnie, gdy nie jest kolejną hollywoodzką laurką ku zadośćuczynieniu,
a właśnie interesującym, uniwersalnym portretem skomplikowanego człowieka. 

Thor: Ragnarok
Chyba mało kto spodziewał się, że Hemsworth w końcu przyćmi Lokiego Hiddlestone'a.
Tymczasem Waititi dokonał niemożliwego i nareszcie trylogia Thora
doczekała się interesującej oraz zaskakująco przezabawnej odsłony!

Blade Runner 2049
Kontynuacja kultowego filmu Scotta w stylowej interpretacji Villeneuva.
Gdyby tylko nie ten po raz kolejny irytujący ekscentrycznym manieryzmem Jared Leto...

Luźne zapiski na pudełku od zapałek:

jak uwielbiam Farhadiego (Klient), tak jego taktyka twórcza staje się
coraz bardziej przewidywalna, mimo fantastycznych wizji reżysera.

ktoś powinien powiedzieć Nolanowi, że nie bardzo umie w dialogi,
bo dopóki Dunkierka bazuje na obrazie, jest wyśmienita!

Aronofsky znów interpretuje Biblięwali symbolizmem obuchem
po głowie widza, ale jakoś tą dwuznacznością motywu pisarza
zmiękcza wydźwięk i ostatecznie mnie całkiem przekonuje.

W The Square reżyser przeszarżował, i mimo świetnego początku,
z czasem licznie nagromadzone wątki toną w oczywistościach.

To należy do tych niewielu dobrych adaptacji Kinga,
w pełni wykorzystuje sukces Stranger Things
i niestety tylko podkreśla klęskę Mrocznej wieży.

Serra (Śmierć Ludwika XIV) tak męczy slow cinema,
że widz nie potrzebuje żadnego 4DX, aby na własnej skórze
odczuwać zbliżający się kres życia bohatera.




Warto nadrobić:

Manchester by the Sea
Lonergan przełamuje klasyczny melodramatyczny schemat konstrukcji filmowej,
w której historia bohatera skutkuje jakąś przemianą.
Ben czy Casey, każdy Affleck skrywa w sobie smutek!

Uciekaj!
Dość schematyczny w formie, ale bardzo przewrotny w przekazie horror.
Wszystko wskazuje, że tyle wystarczy Akademii, aby przyznać mu kilka Oscarów.

Twój Vincent [recenzja]
Każdy pojedynczy kadr to oddzielne dzieło sztuki, sfilmowany do montażu obraz,
stylizowany na tematykę twórczości i technikę van Gogha.
Wygląda to wspaniale, ale fabuła jednak kuleje.

Luźne zapiski na pudełku od zapałek:

Palkowski jednak ma to coś! Chyba w końcu
doczekaliśmy się w Polsce świetnego reżysera kina środka.

Czy naprawdę Wolverine musiał czekać do samego końca,
aby ktoś w Foxie w końcu porządnie przysiadł do scenariusza?!

Captain Fantastic
Po prostu - fantastic.

Pięknie sfilmowane, przemyślane, przejrzyście zmontowane
sceny walki z Atomic Blonde powinny wejść
do postawy nauczania młodych filmowców w Hollywood.




Warto sprawdzić:

Baby Driver
Czysta przyjemność akcji w postaci radosnego teledysku.
Wright momentami zachwyca humorem, czasami potyka się w logice świata,
ale przede wszystkim jak zwykle jest zabójczo szczery.

Szwedzka teoria miłości
Przejmujący dokument o skutkach przedawkowania lewicowej ideologii.
Zdecydowanie przesadzony, dość jednostronny, ale i tak interesujący.

Power Rangers
Dla fanów oryginału całkiem przyjemny film, ale również udowadniający,
że w świecie przesyconym Marvelem i Transformerami
nie ma już raczej miejsca dla Strażników Mocy.

Luźne zapiski na pudełku od zapałek:

Steve Carrell był już tak blisko poważnego kina,
ale w Wojnie płci znów zrobiono z niego wiejskiego głupka.

Sanders (Ghost in the Shell) tak bardzo starał się ukryć za artystowską formą,
że w międzyczasie zgubił gdzieś ten cały inteligentny przekaz oryginału.

Przy Ghost in the Shell zawiedli także producenci,
którzy mimo zamerykanizowania obsady remake'a,
starali się na siłę zachować poprawność polityczną.

Już dawno nikt tak wymownie nie masturbował się
na wielkim ekranie do swojego oblicza,

LEGO BATMAN sam nie wiedział czym chce być,
wyszło więc niezgrabne połączenie przewrotnych żartów dla dorosłych
i fabuły przepełnionej skrajnym sentymentalizmem filmów dla dzieci.

O zmarłych nie powinno się mówić źle, ale Powidoki
to kolejny przykład akademickiej grafomanii późnego Wajdy.
Szkoda, że tak wielki reżyser pożegnał się z kinem takim filmem...




Warto sprawdzić:

Wonder Woman
Fabuła kuleje, akcja momentami zachwyca, a czasami razi sztampą,
ale przynajmniej jeden bohater DC wzbudził jakieś emocje.

Mumia
Pomimo wypranego mózgu scjentologią, Cruise ciągle pokazuje klasę,
dźwiga na swoich plecach cały film
i jakoś wyciąga kolejny blockbuster z beznadziejności.

Na karuzeli życia [recenzja]
Swoim kunsztem Wislet przykrywa nieznośny chaos Allena.
One Women Show.


Luźne zapiski na pudełku od zapałek:

Liga sprawiedliwości doskonale podsumowała chaos uniwersum DC.

John Wick 2 pokazuje jak łatwo zniszczyć
przewrotny klimat bardzo przyjemnego oryginału.

Sprawa Chrystusa to kolejna odsłona antyateistycznej nagonki w Ameryce.
Nie tak fatalna jak Bóg nie umarł, ale ciągle nieznośnie zakłamana.

Ozon (Podwójny kochanek) chciał zabawić się w Polańskiego,
ale najwidoczniej jego umysł nie jest tak wyuzdany, więc nie przekonuje.

Life to taki Obcy w stylu Grawitacji z głupkowatą załogą Prometeusza.
Nawet atak kosmicznej płaszczki nie tchnął w bohaterów jakichkolwiek oznak życia.

Kot w kadrze to nie wszystko (Kot Bob i ja).
Szczególnie, gdy przybiera się ton przesadzonego sentymentalizmu.

Kinowy Baywatch udowodnił, że sam fakt pastiszowania nie wystarcza,
trzeba jeszcze robić to z głową i konsekwentnie.



Komentarze