Wyobraźcie sobie „Znaki” Shyamalana, ale bez tych wszystkich głupotek fabularnych, które żenowały tak bardzo, że całkowicie wyrywały z pociągającego klimatu samego filmu. W „Cichym miejscu” John Krasinski serwuje widzom kolejną opowieść o apokaliptycznym świecie owładniętym przez potwory.
![]() |
| Horror Johna Krasinskiego w sposób bardzo pomysłowy eksploruje pomysł wyciszonej rzeczywistości, w której otaczające dźwięki stają się istotnym elementem narracji |
Z prostego schematu film wyciąga specyficzna charakterystyka bestii. Szybkie, zwinne, ochraniane grubym pancerzem wydają się idealnymi drapieżnikami. Jest jednak jedno ale. Nie mają oczu i to słuch służy im za dominujący zmysł. Dlatego też ci, którzy przetrwali, żyją w przerażającej ciszy, wiedząc, że każdy niekontrolowany szelest może przynieść błyskawiczne skutki w formie napadu krwiożerczych potworów. Świat ten obserwujemy, a raczej przysłuchujemy się mu, uszami rodziny Abbottów, która składa się z rodziców Lee i Evelyn, oraz ich nastoletnich dzieci, Regan i Marcusa. Na początku gromada Abbotów składała się z pięciu osób, ale najmłodszy syn nie zastosował się do nowych obostrzeń, jego zabawka wydała zbyt głośny dźwięk i momentalnie zginął w paszczy stwora. Cała rodzina doskonale zdaje sobie więc sprawę, że musi być uważna i zawsze przygotowana na najgorsze, szczególnie w kontekście zbliżającego się porodu Evelyn, która ma wydać kolejnego potomka na ten nowy, okropny świat.
W ostatnich latach amerykański horror przeżywa swoisty renesans. Gatunek ten stał się poletkiem zabaw narracyjnych, które w końcu wyrwały go z objęć powtarzalnych do bólu klisz. Już sam zamysł „Cichego miejsca” był niezwykle wymagającym zabiegiem, dialogów w filmie praktycznie nie ma, a całość oparta jest na obrazowej reżyserii i wydobywaniu pobocznych dźwięków. Krasinski wyszedł jednak z tego zadania w glorii zwycięzcy. Prowadzi narrację przejrzyście, odpowiednio wygrywa emocje płynące z ekranu i umiejętnie wykorzystuje jump scary. Jump scary, które w tym konkretnym koncepcie wcale nie irytują, a stają się integralną częścią opowieści. Przy tym wszystkim reżyser wydobywa także drugie, nieco głębsze dno. Pokazuje świat ciszy, przypominając jak ważną częścią naszej egzystencji jest mowa i komunikacja.
Ciche miejsce
A Quiet Place, 2018, reż. John Krasinski
Filmweb ----- IMDb ----- Rotten Tomatoes
! SPOILER CORNER !
Aż trudno uwierzyć, że znając specyfikę potworów, ich superczuły słuch, nikt z rodziny Abbottów, szczególnie Lee, skrzętnie dbający o bezpieczeństwo i majsterkujący przy kolejnych aparatach słuchowych dla głuchej córki, nie wpadł na pomysł wykorzystania nieznośnej wysokiej częstotliwości, czy choćby przygotowania takiej taktyki obronnej. Widz przechodzi jednak nad tym do porządku dziennego, bo Krasinski wrzuca go od razu do rzeczywistości widzianej z konkretnego, ograniczonego punktu widzenia, w którym dominuje potrzeba przetrwania.
Bardzo interesująco prezentuje się w „Cichym miejscu” koncept pozbawienia bohaterów podstawowego środka komunikacji, czyli mowy. Przez to nie mogą odpowiednio przerobić traumy utraty najmłodszego członka rodziny. Widać to szczególnie u Regan, która pozwoliła bratu zabrać zabawkę, nie przewidując, że może on również wziąć ze sklepowej lady wyjęte przez ojca baterie. Dziewczyna wini siebie za nieszczęście i buntuje się przeciwko rodzicom, z których strony wyczuwa dystans, interpretując go jako formę wyrzutów. Ten ciężar zarzuconej na własne barki odpowiedzialności trudno przerobić, tym bardziej bez możliwości rozbudowanej komunikacji. A jest przecież tak blisko, bo Lee mógł równie dobrze wziąć córkę nad rzekę, gdzie nurt zagłusza większość odgłosów i to z nią mógł odbyć pierwszą, oczyszczającą rozmowę.
W ogóle, warto zwrócić uwagę, w jak sprytny sposób Krasinski bawi się z widzem w kotka i myszkę. Przecież odbiorca wie o słabości potworów znacznie wcześniej od bohaterów i reżyser kilka razy podrzuca trop, że może to właśnie ten moment, w którym się zorientują. Najwyraźniej widać to w scenie, w której ojciec poświęca się, aby uratować dzieci. Chwilę wcześniej Regan przecież majstruje przy aparacie, dając nadzieję na oczekiwany zwrot. Ten nadchodzi jednak dopiero w samym finale, w którym dochodzi do istnej kumulacji narastających w całej akcji filmu emocji.
Timecode: kiNOWO - Ciche miejsce
recenzja - 04:49, spoiler corner - 11:28

Komentarze
Prześlij komentarz