Duch świąt jest w narodzie ciągle żywy. Cicha noc (2017, reż. P. Domalewski) nie jest jednak pełną ciepła, rodzinną bożonarodzeniową kolacją, a raczej żmudnym procesem porządkowania po niej. Zwycięzca ostatniego Festiwalu w Gdyni jest złożonym studium Polaka współczesnego. Polaka rozdartego między nadzieją obcego Zachodu i apatią swojskiej ojczyzny.
![]() |
| Pełnometrażowy debiut Domalewskiego wbija bolesne ciernie w duszę współczesnego Polaka |
Cicha noc to niezwykle wartościowa próba spojrzenia na problemy współczesnego polskiego społeczeństwa. W ujęciu reżysera - społeczeństwa gnuśnego, apatycznego w swojej niedoli, zablokowanego gdzieś w samych przedbiegach. Domalewski nawet nie dotyka tego upudrowanego, nieco życzeniowego obrazu zmodernizowanej, nowoczesnej, otwartej Warszawy, który panuje w rodzimych komediach romantycznych. Zamiast tego, zabiera widza w podróż w głąb Polski, na prowincję, do samego centrum zatrważającej beznadziei.
Adam (Dawid Ogrodnik) na co dzień pracuje w Holandii. Postanowił zaskoczyć rodzinę i wrócić na kilka dni na święta do Polski. W swojej podróży ma jednak także ukryty cel. Jedyną nadzieję na przyszłość bohater widzi w wyjeździe zagranicę i otwarciu własnej firmy. Wizytę w Polsce zaplanował więc tak, aby namówić ojca do sprzedaży majątku dziadka, na którego znalazł już bogatego kupca, oraz dokonanie ostatecznej przeprowadzki z będącą w ciąży dziewczyną Asią. Ojciec (Arkadiusz Jakubik) postanawia, że zgodzi się na pomysł syna, ale tylko za zgodą rodzeństwa Adama, pozostałych spadkobierców rodzinnego spadku.
![]() |
| Kamera, którą przywozi Adam, przypadkowo wyłapuje również wewnętrzne rozterki poszczególnych członków rodziny |
Podobnie jak Smarzowski w Weselu (2004) i jak to było w telewizyjnej serii Święta Polskie, Domalewski wykorzystuje rodzinną celebrację jako tło do ukazania współczesnych mechanizmów społeczno-psychologicznych. W wypadku Cichej nocy dotyczą one przede wszystkim źródła zakorzenionej bierności, frustracji i zakompleksienia polskiego społeczeństwa. Okazuje się, że po niemal trzech dekadach przemian, ludziom wcale nie żyje się tak lepiej. Ta wewnętrzna irytacja, beznadzieja otoczonych niekończącym się błotem zaniedbanych domów, w których nieodmalowane ściany zasłaniają głównie święte obrazki (fantastyczna scenografia!), znajduje swoje podkreślenie w cukierkowatej wizji rzeczywistości z telewizji.
Domalewski wykazuje się doskonałym oglądem rzeczywistości. Reżyserowi udaje się oddać żywe, przaśne, pod płaszczykiem ciągłych żartów skrywające wewnętrzną apatię, rozmowy Polaków przy świątecznym stole. Króluje w nich wujek Jurek, co to wynajdzie każdą okazję, aby zarzucić żartem z puentą nawiązującą do alkoholu. Nie da wytchnąć nawet swojemu bratu, ojcu Adama, który stara się wyjść na prostą i brakuje mu już tylko dwóch dni do ukończenia drugiego miesiąca życia w trzeźwości. No bo jak to, "ty nigdy w pionie nie byłeś", a wódeczka wchodzi jak złoto. Nie może tak być, buntujących trzeba przecież sprowadzić do poziomu polskiej normalności.
![]() |
| "Po latach dotarło do mnie, że zagranicą jestem najbardziej Polakiem" przestrzega Adama ojciec mężczyzny |
W podobną pułapkę wpada również Kasia, najmłodsza córka rodziny, która nagle spostrzegła światełko w tunelu. Trzeźwość ojca pobudziła w nim opiekuńczość, więc w końcu mężczyzna stara się otoczyć zainteresowaniem przynajmniej jedno ze swoich dzieci. Zależy mu na tyle, że potrafi nawet podwozić dziewczynkę godzinę na lekcje gry na skrzypcach. Gdy dochodzi jednak do konfrontacji, Kasia ma zagrać przed rodziną tytułową kolędę, ale nie ma jeszcze na tyle umiejętności, więc notorycznie fałszuje, to pierwszy śmiech zamienia się w obezwładniający, ściągający na samo dno ferwor bezmyślnego, szyderczego wyśmiewania.
Wspaniały monolog ojca w rozmowie z Adamem jest przejmująco trafnym określeniem tej niekończącej się spirali upupiania siebie nawzajem. "Żebyśmy mogli się tutaj czuć ludźmi" musimy jednak przerwać ciąg dołujących zależności. Zależności znacznie silniejszych, niż moglibyśmy przypuszczać. Tylko w jaki sposób to zrobić? Próbować zmienić otaczającą rzeczywistość czy spalić za sobą wszelkie mosty?
Cicha noc
2017, reż. Piotr Domalewski



Komentarze
Prześlij komentarz