"Totem" - najgorszy polski film 2017 roku?



Po seansie głośnego Totemu (2017, reż. J. Charon) cały czas zadaję sobie jedno pytanie: jakim cudem film ten w ogóle wszedł do kinowej dystrybucji?! Wydumanego i skrajnie amatorskiego tworu Charona w ogóle nie da się oglądać.

"Totem" (2017, dir. J. Charon)
Totem okazał się koszmarkiem współczesnego kina polskiego

Dystrybutor filmu (Kino Świat) zrobił wszystko, aby wykorzystać dogodną okazję. Całą promocję oparto na kontrowersyjnych kontekstach produkcji. Po obejrzeniu filmu można wręcz odnieść wrażenie, że gdyby nie to dyskusyjne zaplecze, nikt nawet by nie pomyślał o jakiejkolwiek dystrybucji. Były więc szumne zapowiedzi, że "takiego filmu w Polsce jeszcze nie było", że w końcu ujrzymy prawdziwy obraz rodzimej gangsterki, że zobaczymy Sobotę i Popka, że przy Totemie nawet twórczość Vegi to mały pikuś. I rzeczywiście, wiele z tych prognostyków się sprawdziło, ale chyba nie do końca po myśli twórców.

Film Charona to faktycznie próba ukazania polskiego światka przestępczego w innym, bardziej realistycznym, szalenie bezpośrednim wydaniu. Słowo "próba" jest jednak w tym kontekście kluczowe. Głównym bohaterem filmu jest Dziki, który właśnie wyszedł z więzienia i został zatrudniony jako bramkarz w klubie nocnym. Pracuje tam także jego dziewczyna, Dagmara. Szybko okazuje się, że młoda kobieta jest w ciąży, ale po wykonaniu jednego ze zleceń, podczas którego zostaje brutalnie potraktowana, traci dziecko. Dziki postanawia wykorzystać szansę i zemścić się na oprawcach. Zasłyszaną informację o dużej transakcji narkotyków przekazuje swojemu bratu Igorowi, szefowi miejscowego gangu. Próba napadu na grupę uruchamia jednak spiralę krwawej zemsty, która wymyka się ich wszelkim możliwościom.


"Totem" (2017, dir. J. Charon)
Film Charona zadziwia okropnym poziomem realizacji,
przenosząc kino polskie wstecz o dekady (a dźwięk wręcz do lat 30.)

Totem
 całkowicie rozpadł się w rękach twórców. Największym, niewybaczalnym mankamentem filmu jest fatalny dźwięk. Nie mam pojęcia, jak podczas montażu Charon mógł stwierdzić, że ścieżka dźwiękowa jest wystarczająco dobra. Co chwilę słychać szumy, jakość nagrania jest okropna, co przez znaczącą większość filmu całkowicie uniemożliwia zrozumienie dialogów. Fakt oparcia obsady na naturszczykach, chcąc nie chcąc nieposiadających odpowiedniej dykcji, która mogłaby podratować dźwięk, dodatkowo podkreśla problemy z wyłapywaniem słów wypowiadanych przez bohaterów.


Kamera podgląda ten gangsterski światek, ciągle kroczy za postaciami, ale nieustanne trzęsienie obrazu i braki warsztatowe operatorów sprawiają, że widzimy tylko przebłyski akcji. Do tego reżyser grzęźnie w oczywistościach fabularnych oraz prowadzi historię w sposób skrajnie chaotyczny. Na samym początku brutalnie wrzuca widza w wykreowany świat, ale później przez cały film utrzymuje tę ciężką, niezrozumiałą konstrukcję. Zabieg ten mógłby się sprawdzić, ale przy braku wsparcia w dialogach i obrazie, staje się zaledwie męczącą pseudo-artystyczną manierą.


"Totem" (2017, dir. J. Charon)
Charon miał wielkie ambicje przy produkcji filmu,
starając się czerpać z twórczości Nicolasa Windinga Refna

Charon zresztą dość wyraźnie ukazuje próbę równania do kina ambitnego. Zabawa kolorystyką (szczególnie w scenach w klubie nocnym) wskazuje na fascynację Refnem, przede wszystkim jego trylogią 
Pusher. Skrajnie amatorskie wykonanie doprowadza jednak do podkreślania koślawego artyzmu reżysera, w którym finałowe użycie Requiem Mozarta staje się jakimś absurdalnie wymuszonym sposobem na uwznioślenie nieprofesjonalnie wykonanej, schematycznej historii.

Dystrybutor wykorzystał więc świetną okazję i próbował wcisnąć widzom kontrowersyjny film o prawdziwych polskich gangsterach z Popkiem i Sobotą w obsadzie. I o ile drugi z panów rzeczywiście odgrywa ważną rolę w filmie (wciela się w rolę Igora, brata głównego bohatera), to samozwańczy Król Albanii pojawia się na ekranie może na 30 sekund! Nie winiłbym jednak za zaistniałą sytuację dystrybutora, który zobaczył jakiś (czysto marketingowy) potencjał i starał się odpowiedzieć na zapotrzebowanie złaknionej takiej tematyki widowni. Szokuje jednak brak świadomości twórców, którzy wykazali się całkowitym brakiem zrozumienia kina (amatorskie wykonanie) i jego współczesnych kontekstów (pseudo-artystyczna forma).


"Totem" (2017, dir. J. Charon)
"Gościnny" występ popularnego "Popka" trwa niecałe pół minuty...
Fani mogą poczuć się oszukani nieszczerym zabiegiem dystrybutora

Charon zapewne chciał, aby tytuł jego filmu nawiązywał do terminów psychologicznych o jakiś pierwotnych systemach społecznych i do totemizmu. Reżyser za wszelką cenę starał się pogłębić i uwznioślić produkcję. Nie wziął jednak pod uwagę, że hasło "totem" odsyła także do marketingu. W dziedzinie reklamy jest ono określeniem słupa reklamowego. I w gruncie rzeczy właśnie taką rolę spełnia sam film. O ile przyjmiemy, że ów słup postawił jakiś Janusz złota-rączka, król rzemiosła wszelkiego.



Totem
2017, reż. Jakub Charon
Filmweb ----- IMDb




Komentarze