Manifest naszych czasów. O sztuce w sztuce w ramach sztuki


XX w. był czasem chyba największej różnorodności artystycznej w dziejach ludzkości. Jak jednak te kulturowe koncepcje mają się do współczesności? Co dokładnie czerpiemy z osiągnięć znakomitych twórców epoki oraz ich licznych manifestów? I czy w ogóle jeszcze w jakiś sposób te myśli wpływają na nas dzisiaj?

"Manifesto" (2017, dir. J. Rosefeldt)
Film Rosefeldta to również pokaz kunsztu aktorskiego Cate Blanchette

Manifesto (2015) Juliana Rosefeldta próbuje odpowiedzieć na te złożone pytania, ale w sposób bardzo otwarty. Reżyser wcale nie wygłasza konkretnej, jednoznacznej deklaracji. Jego film skupia się na poszerzeniu dyskusji. Często podszyte sarkazmem zestawienie tekstów poszczególnych manifestów z codziennym życiem odkrywa nowe konteksty i pola dialogu. W ten sposób Rosefeldtowi udaje się obudzić u widza refleksję nad stanem i znaczeniem sztuki współczesnej. Nie jest to jednak film dla wszystkich.

Manifesto to raczej instalacja artystyczna. Zresztą właśnie taki był pierwotny zamysł twórcy i przeznaczenie całego projektu, pokazywanego wcześniej w muzeach: Australian Centre for the Moving Image w Melbourne, Museum für Gegenwart w Berlinie oraz Park Avenue Armory w Nowym Jorku. Film składa się z trzynastu różnych części połączonych postacią Cate Blanchette, dla której staje się on okazją do zademonstrowania wszechstronności swojego talentu. W każdym z segmentów aktorka wciela się w inną postać, m. in.: bezdomnego, wdowy, punka, prezenterki wiadomości, nauczycielki. To właśnie ci bohaterowie recytują skrupulatnie wybrane przez twórcę fragmenty manifestów, wplatając je w codzienne sytuacje: podczas mowy na pogrzebie, w trakcie programu telewizyjnego, przy rodzinnym obiedzie itd.

"Manifesto" (2015, dir. J. Rosefeldt)
To właśnie dzięki talentowi Blanchette Manifesto zachowuje swoją spójność i prawdziwość

Aby jednak czerpać pełną przyjemność z filmu, aby odczytywać subtelny sarkazm, którym jest on naszpikowany, niezbędna jest pogłębiona wiedza o kierunkach artystycznych XX w. I w żaden sposób nie stawiam tutaj siebie na jakimś piedestale. Ba!, jestem przekonany, że mimo znajomości pewnych nurtów, i tak sporo mi umknęło. Tym bardziej zdaję sobie więc sprawę z tego, jak potrzebna przy Manifesto jest choćby szczątkowa wiedza lub przynajmniej otwartość na sztukę i dyskusję o niej.

Spora to, nomen omen, sztuka zrobić film tak otwarty w znaczenia, ale w pozytywnym, pobudzającym do refleksji sensie. Ostatecznie, za pomocą kolejnych pomysłowych scen, film Rosefeldta otwiera kolejne szuflady. Zmusza nas jednak nie tylko do zastanowienia nad statusem sztuki, ale także naszą indywidualną wiedzą, świadomością i wrażliwością na jej działanie. Manifesto stawia pytania, ale to my sami musimy sobie na nie odpowiedzieć.


Manifesto
2015, reż. Julian Rosenfeldt






Komentarze