Teatr jednego aktora, czyli jak Orson Welles "zawładnął" "Trzecim człowiekiem"


O ile pierwsza część "Trzeciego człowieka" (1949, reż. C. Reed) oscyluje wokół postaci Holly'ego Martinsa (w tej roli Joseph Cotten), który w zniszczonym po wojnie, aczkolwiek tętniącym wielokulturowym szumem ulicy Wiedniu, próbuje dowiedzieć się prawdy o śmierci swojego przyjaciela, o tyle po pierwszym pojawieniu się na ekranie Orson Welles zagarnia dla siebie całą ekranową przestrzeń! Nie ma go tutaj za dużo, ale jego obecność naznacza cały film.

Orson Welles w "Trzecim człowieku" (1949, reż. C. Reed)

Nic dziwnego, że po premierze pojawiły się plotki, że to tak naprawdę właśnie twórca "Obywatela Kane'a" (1941) jest w największym stopniu odpowiedzialny za formę "Trzeciego człowieka". (Po latach tym teoriom zaprzeczył zresztą sam Welles, oddając zasługi Reedowi).

Wystarczy spojrzeć na fragment filmu z pierwszym pojawieniem się na ekranie postaci Wellesa (zwieńczony zawadiackim uśmiechem amerykańskiego twórcy) - przedstawienie godne wielkiego mistrza.


Komentarze